Witam!
Lubię eksperymentować z tropikalnymi owocami, dlatego bez wahania sięgałam już po różne cuda, które trafiają do naszych sklepów - liczi, dragonfruity czy granadille. Jednak wreszcie nadszedł czas na coś bardziej cytrusowego - otóż w końcu zdecydowałam się spróbować kumkwata:)
Kumkwat jest dość ciekawy w smaku - skórka i jej okolice są słodkawe, natomiast wnętrze owocu jest kwaśne niemal jak cytryna. Przyznam szczerze, że to połączenie jest nawet całkiem niezłe, ale rozmiar owocu trochę psuł mi tutaj fengshui:)
Owoce są bardzo drobne, około czterech centymetrów długości, więc dla niektórych jest to owoc na jeden gryz:) W każdym razie ciekawą rzeczą jest to, że skórka kumkwata jest jadalna (chociaż mi nie smakowała, ze względu na olejki eteryczne, których nie znoszę), także jeśli ktoś lubi skórki z pomarańczy to kumkwaciki mu posmakują.
Dobrą wiadomością dla fanatyków uprawy roślin z nasion jest to, że pomimo swoich rozmiarów owoce te są dość płodne. W każdym zakupionym przeze mnie owocu znajdowało się co najmniej jedno nasionko. Jednak trafił się i taki kumkwat, który miał ich pięć. Więc wszystko zależy od szczęścia i dojrzałości owoców.
A jak Wam smakowały kumkwaty? Jeśli planujecie spróbować, zawsze można spróbować siewu:)