Dzień dobry!
Nie wiem, czy wiedzieliście, ale baobab (Adansonia digitata) jest wszechstronną rośliną użytkową. W Afryce każda część tej rośliny jest w jakiś sposób wykorzystywana, a owoce oczywiście są jadalne.
Dzięki uprzejmości Sylwii z http://www.bambusowysen.pl/ otrzymałam zawartość owocu takiego baobabu wraz z nasionami. Niestety dotarły do mnie dzień przed wyjazdem do Chin, więc nie zdążyłam ich wysiać, ale zdążyłam spróbować. Muszę przyznać, że ma dość... oryginalny smak;)
To co widzicie na zdjęciu to nasiona otoczone białym, mączastym i suchym miąższem. Są to niewielkie kawałeczki, wielkości ok 1 cm (zależy które, ale przyjmijmy średnią:)). Najprostszym sposobem na wydobycie nasionek z miąższu jest potraktowanie owocka jak cukierka - wsadzamy do buzi i jazda!;)
Smak baobabu jest oryginalny, naprawdę, choć kojarzę jego smak z jakichś żelek. Ma kwaskowaty posmak (zawiera dużo witaminy C), a strukturę mączastą, trochę przypomina mi sztucznie wysuszone owoce w niektórych płatkach "fit". Ciekawy owoc, ale do spożycia w większej ilości się nie nadaje, przynajmniej nie na żywca, jak ja to robiłam:)
Wewnątrz miąższu znajduje się brązowe, okrągłe nasionko nieco mniejsze od groszku. Jeśli chcecie wysiewać baobab, należy podejść do tego jak do wysiewu kaktusów - wysterylizować podłoże i doniczkę, aby żaden grzyb nie zaatakował siewki.
Mi baobab niestety nie smakował, niestety. Ale sam ostatnio zastanawiam się nad zakupem tych nasion, bo wiadomo, że kubki smakowe z wiekiem się zmieniają, a wyhodowanie takiego okazu to niesamowita okazja :) Powodzenia w wysianiu! :)
OdpowiedzUsuń