Witam!
Dziś dalszy ciąg zabawy z kumkwatem:) Otóż z czterech owocków, które zakupiłam uzyskałam osiem dojrzałych nasion i trochę drobnicy, którą od razu odrzuciłam. Z tymi ośmioma nasionkami postanowiłam spróbować metodą gazy i torebki foliowej (tej saszetki, zawsze zapominam jak to się dokładnie nazywa:).
Nasiona wysiałam od razu po wyjęciu z owocu i obraniu jej z łupinki (27.04.2015) |
Nasiona wcześniej wyciągnęłam z tej charakterystycznej dla cytrusów skórki, natomiast nie moczyłam ich wcześniej w ogóle. Generalnie obrane ze skórki nasiona kumkwata mają bardzo ładny zielony kolor:)
Tak przygotowane nasionka umieściłam na materiale typu gaza (właściwie to są to takie ściereczki kuchenne, ale bardzo dobrze sprawdzają się jako podstawa do siewu tropików) i przykryłam je kolejną warstwą tej gazy. Całość następnie trafiła do saszetki strunowej i została zwilżona odstaną wodą. Tak zapakowane nasiona należy trzymać w cieple, na szczęście mam odpowiednie miejsce;)
Oto co z tego wyszło:
Na osiem nasion wyraźnie wykiełkowało pięć, całkiem niezły wynik jak na 10 dni od wysiewu! Reszta nasionek sprawiała wrażenie jakby również miała wystartować, ale po prostu nie zdążyła:) Rozwijające się małe kumkwaty postanowiłam przenieść do ziemi jak najszybciej, żeby nie robić sobie problemów na przyszłość, czas pokaże czy było to dobre posunięcie.