Dzień dobry!
Pierwszy wpis pisany z Chin, więc nie mogę się powstrzymać od tego by zacząć od owoców, jakie można spotkać w tym kraju praktycznie na co dzień. Bardzo popularne są tutaj dziwne dla nas, Europejczyków owoce, czyli duriany, jackfruity, dragonfruity czy lotos. Ja jednak zacznę od nieco mniejszego kalibru.
Już kiedyś pisałam o owocach rambutana oraz liczi. Do tej samej rodziny należy również longan (Dimocarpus longan), na który również możemy spokojnie mówić smoczy owoc, gdyż jego nazwa pochodzi od chińskiej nazwy long yan (龍眼), czyli dosłownie smocze oko. Rzeczywiście łuska otaczająca miąższ trochę może przypominać smoczą łuskę, chociaż dla mnie wygląda to bardziej jak skorupka jajka;)
Owoce longana są najbardziej podobne do liczi z wyglądu. Mają bardzo podobny rozmiar i kształt, różnią się tylko fakturą i kolorem skórki. Pod spodem znajduje się miąższ, który ma taką samą barwę jak liczi.
Niektórzy twierdzą, że smak longana różni się od rambutana czy liczi, ale według mnie są bardzo podobne. Różnica znajduje się w pestce - longan ma okrągłe i czarne nasiona, natomiast liczi podłużne i brązowe. Rambutan to już w ogóle zupełnie inna historia;)
Longany uprawiane są w Południowej Azji - spotkamy je więc w Wietnamie, Indonezji, ale i w południowych Chinach. Internet podaje, że zaledwie prowincję ode mnie hodowane są te owoce, więc są one w miarę świeże i popularne, choć podejrzewam, że uprawiane są bliżej, gdyż są dostępne w każdym supermarkecie. W Polsce nie spotkałam się z longanami w sprzedaży, niestety.
Ja również nigdy nie widziałem tych owoców w Polsce. Tylko liczi, a i to wyłącznie w niektórych sklepach. A szkoda, bo chętnie bym spróbował.
OdpowiedzUsuńMożna je kupić na każdym targu w Kambodży, ale należy patrzeć na odmianę. Ja kupiłem taką która działa rozgrzewająco i napotnie i nie muszę dodawać jak wyglądałem po ich zjedzeniu w tym klimacie. (podobno robi się z nich krem rozgrzewający). Miłego B.
OdpowiedzUsuń