Dzień dobry!
Dziś nietypowo dla mnie, bo nie przepadam a tą kategorią roślin, no ale cóż, czasem nie można się powstrzymać i przed tym! Nie wiem czy wiecie, ale owoce palm to nie tylko daktyle i orzechy kokosowe:)
Wiem, że część osób, które tu zagląda, całkiem dobrze orientuje się w roślinach tropikalnych, ale mam nadzieję, że chociaż część zostanie zaskoczona salakiem (Salacca edulis), czyli owocem oszpilny jadalnej z rodziny Arecaceae. Ta rodzina jeszcze prawdopodobnie się pojawi, dlatego o tym wspominam. Sama roślina (nie tylko owoce) również pojawi się na Chlorofilowym Dzienniku.
No dobrze co to takiego ten salak?
Postaram się wam opisać jak najlepiej.
Jest to jeden z dziwniejszych owoców jakie jadłam. Zacznijmy od pierwszego wrażenia, jakie robi na nas owoc salaka. Jego skórka przypomina do złudzenia łuskowatą skórę węża. Wydaje mi się, że nawet funkcjonuje u nas nazwa wężowy owoc lub coś podobnego, co jest prostym tłumaczeniem z języka angielskiego - snake fruit. W dotyku nawet czuć te drobne łuseczki:).
W każdym razie łuskowata skórka jest bardzo cienka i sztywna, w zależności od owocu i jego dojrzałości odchodzi cała lub fragmentami. Ciekawie wyglądają takie łupiny porzucone gdzieś w tropikach, człowiek ma wątpliwości na co patrzy!
Wnętrze jest białe, nieco wyglądem i rozmiarem przypomina cebulkę tulipana - ma jedną "cebulkę" główną i zwykle dwie mniejsze. Główna część owocu zawiera nasiono, choć bywa i tak, że w mniejszych cząstkach też się jakieś znajdzie. Zwykle owoc ma od jednego do dwóch nasion wewnątrz. Nasiona salaka są dość duże, ponad centymetr długości, trochę przypominają jakiś cukierek - są lekko spłaszczone od jednej strony i wypukłe z pozostałych. Mają barwę nieco ciemniejszą niż skórka owocu.
A jak smakuje salak?
Jest to smak i struktura, którą z jednej strony ciężko do czegoś porównać, ale jednak smakuje znajomo. Salaki na które ja natrafiłam były dość suche, kruche i nieco mączaste, mniejsze cząstki smakowały nieco gorzej, większe lepiej. Całkiem miła konsystencja, nieco chrupka.
W smaku najbliżej salakowi do ananasa, ale takiego mniej słodkiego, połączonego z jabłkiem. Ciekawa kombinacja prawda? Warta spróbowania, na pewno, choć mojego serca ten owoc niestety nie podbił. No chyba, że wyglądem;)
A może wam salak bardziej smakował?:)