Dzień dobry!
Zima w Chinach to cudowny moment, ponieważ pojawiają się owoce którymi jestem zainteresowana najbardziej, czyli te tropikalne - longany, pitaje czy duriany, ale w tym roku udało mi się ustrzelić dwa wyjątkowe owoce, bo pochodzące z Ameryki Środkowej i Południowej - dzisiejszego bohatera, czyli canistel (Pouteria campechiana) oraz star apple:)
Pouteria campechiana to tropikalne drzewo z rodziny sączyńcowatych, do której należy także synsepal czy wpomniane już we wstępie Star Apple. Pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej, jednak nazwa canistel odnosi się do miasta Campeche, leżącego na południu Meksyku. Mimo to roślina ta uprawiana jest także w tropikalnych rejonach Azji (Wietnamie, Indonezji czy na Filipinach) i prawdopodobnie stamtąd sprowadzony został owoc, który trafił w moje łapki ;)
Samo drzewo jest raczej niewielkie, osiąga maksymalnie do 8-10 metrów wysokości, ma raczej prosty pień o szarej korze. Liście wiecznie zielone, gładkie i błyszczące. Mają zazwyczaj kształt elipsy, o ostrym zakończeniu. Tworzą skupiska głównie na zakończeniach gałęzi. Kwiaty pojawiają się poniżej tych skupisk mniej więcej w styczniu. Są one pachnące i obupłciowe.
To co najważniejsze w dzisiejszym poście to owoc Pouteria campechiana, który potrafi być naprawdę zróżnicowany, co czasami może nawet utrudnić jego identyfikację (na szczęście smak jest nie do pomylenia z niczym;)). Canistel potrafi w zależności od odmiany przybierać najróżniejsze kształty - od okrągłego, elipsoidalnego, po lekko wydłużony, czy zakończony ostro, jak ten na zdjęciu. Rozmiary na szczęście zazwyczaj mieszczą się w 6-8 cm długości. Ma raczej cienką skórkę, zazwyczaj o żółtej barwie (zbliżonej do dojrzałego kakaowca!).
Canistel bardzo często w angielskiej literaturze nazywany jest eggfruit'em. Dlaczego? :)
Otóż miąższ i kolorem, i fakturą, i smakiem przypomina żółtko ugotowanego jajka. Naprawdę, jadłam już trochę w życiu dziwnych owoców, ale ten był chyba najdziwniejszy w smaku. Odniosłam nawet wrażenie, że być może jest to jeden z takich owoców, które należy poddać jakiejś obróbce cieplnej przed spożyciem, ale nie. Taki właśnie ma smak canistel. Zaskakujący, ciężki i mulący, lekko słodki, ale raczej o neutralnym smaku. Trochę w tym wszystkim przypominał mi awokado, zwłaszcza, kiedy dojdziemy do następnego punktu, czyli nasiona.
Kolejnym zdziwieniem po nietypowym miąższu eggfruit'a było nasiono. Otóż owoc ten zawiera tylko jedno, dość sporych rozmiarów nasiono, porównywalne z awokado. Nasiono to bardzo przypominało mi naszego swojskiego kasztana (czyli owoc kasztanowca Aesuculus hippocastanum) lub kasztana jadalnego (Castanea sp).
Barwa i budowa niemal identyczna - śliczna, jasnobrązowa i błyszcząca skórka, z wyjątkiem jednego boku, który jest jasno szary i mocno pomarszczony. Nasiona mogą mieć tak jak owoce różne kształty - okrągłe lub elipsoidalne, o długości około 4 centymetrów.
Co ciekawe zdarza się, że canistel zawiera nawet do 4 nasion! Cudo:)
Jedyny problem, to krótka żywotność nasiona, dlatego należy dać mu odpocząć zaraz po wyciągnięciu jeden dzień i od razu siać. Powinien wtedy skiełkować w około 2 tygodnie (co niestety u mnie się nie sprawdziło). Jeśli będziemy zwlekać, kiełkowanie może potrwać nawet kilka miesięcy.
Wysiałam moje jedyne nasiono, jeśli coś z niego wyjdzie, na pewno dam znać! ;)
Próbowaliście canistela, smakował Wam czy nie bardzo? A może próbowaliście siewu? Jak poszło? ;)
Źródła:
https://www.hort.purdue.edu/newcrop/morton/canistel.html#Propagation
http://www.fruitipedia.com/Canistel.htm
Trochę o roślinie
Pouteria campechiana to tropikalne drzewo z rodziny sączyńcowatych, do której należy także synsepal czy wpomniane już we wstępie Star Apple. Pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej, jednak nazwa canistel odnosi się do miasta Campeche, leżącego na południu Meksyku. Mimo to roślina ta uprawiana jest także w tropikalnych rejonach Azji (Wietnamie, Indonezji czy na Filipinach) i prawdopodobnie stamtąd sprowadzony został owoc, który trafił w moje łapki ;)
Samo drzewo jest raczej niewielkie, osiąga maksymalnie do 8-10 metrów wysokości, ma raczej prosty pień o szarej korze. Liście wiecznie zielone, gładkie i błyszczące. Mają zazwyczaj kształt elipsy, o ostrym zakończeniu. Tworzą skupiska głównie na zakończeniach gałęzi. Kwiaty pojawiają się poniżej tych skupisk mniej więcej w styczniu. Są one pachnące i obupłciowe.
Wygląd i smak
To co najważniejsze w dzisiejszym poście to owoc Pouteria campechiana, który potrafi być naprawdę zróżnicowany, co czasami może nawet utrudnić jego identyfikację (na szczęście smak jest nie do pomylenia z niczym;)). Canistel potrafi w zależności od odmiany przybierać najróżniejsze kształty - od okrągłego, elipsoidalnego, po lekko wydłużony, czy zakończony ostro, jak ten na zdjęciu. Rozmiary na szczęście zazwyczaj mieszczą się w 6-8 cm długości. Ma raczej cienką skórkę, zazwyczaj o żółtej barwie (zbliżonej do dojrzałego kakaowca!).
Canistel bardzo często w angielskiej literaturze nazywany jest eggfruit'em. Dlaczego? :)
Otóż miąższ i kolorem, i fakturą, i smakiem przypomina żółtko ugotowanego jajka. Naprawdę, jadłam już trochę w życiu dziwnych owoców, ale ten był chyba najdziwniejszy w smaku. Odniosłam nawet wrażenie, że być może jest to jeden z takich owoców, które należy poddać jakiejś obróbce cieplnej przed spożyciem, ale nie. Taki właśnie ma smak canistel. Zaskakujący, ciężki i mulący, lekko słodki, ale raczej o neutralnym smaku. Trochę w tym wszystkim przypominał mi awokado, zwłaszcza, kiedy dojdziemy do następnego punktu, czyli nasiona.
Nasiona
Kolejnym zdziwieniem po nietypowym miąższu eggfruit'a było nasiono. Otóż owoc ten zawiera tylko jedno, dość sporych rozmiarów nasiono, porównywalne z awokado. Nasiono to bardzo przypominało mi naszego swojskiego kasztana (czyli owoc kasztanowca Aesuculus hippocastanum) lub kasztana jadalnego (Castanea sp).
Barwa i budowa niemal identyczna - śliczna, jasnobrązowa i błyszcząca skórka, z wyjątkiem jednego boku, który jest jasno szary i mocno pomarszczony. Nasiona mogą mieć tak jak owoce różne kształty - okrągłe lub elipsoidalne, o długości około 4 centymetrów.
Co ciekawe zdarza się, że canistel zawiera nawet do 4 nasion! Cudo:)
Jedyny problem, to krótka żywotność nasiona, dlatego należy dać mu odpocząć zaraz po wyciągnięciu jeden dzień i od razu siać. Powinien wtedy skiełkować w około 2 tygodnie (co niestety u mnie się nie sprawdziło). Jeśli będziemy zwlekać, kiełkowanie może potrwać nawet kilka miesięcy.
Wysiałam moje jedyne nasiono, jeśli coś z niego wyjdzie, na pewno dam znać! ;)
Próbowaliście canistela, smakował Wam czy nie bardzo? A może próbowaliście siewu? Jak poszło? ;)
Źródła:
https://www.hort.purdue.edu/newcrop/morton/canistel.html#Propagation
http://www.fruitipedia.com/Canistel.htm