Dzień dobry!
Od początku mojego pobytu w Chinach rozglądałam się za krzewami herbacianymi (Thea sinensis, lub właściwie Camellia sinensis) jednak w oczy zazwyczaj rzucały się spokrewnione z herbatą kamelie japońskie, udało mi się nawet spotkać kamelię olejodajną, z której powstaje azjatycki odpowiednik oliwy z oliwek. Jednak o herbacie na blogu pojawiło się praktycznie nic.
I nie jest to tak, że w ogóle nie spotkałam krzewów herbacianych, o nie! W ramach studiów uczelnia zabrała nas na wycieczkę na uczelnianą plantację herbaty, gdzie uczestniczyliśmy w zbiorach i ogólnie pokazano nam jak powstaje herbata, jednak w tamtym czasie byłam na tyle zaaferowana życiem w Chinach i innymi roślinnymi nowościami, że ten temat jakoś został zepchnięty na dalszy plan. Teraz po kilku latach zdecydowanie czas wrócić do herbaty!
Jak natrafiłam na dziką plantację?
Temat herbaty w sumie sam na mnie trafił. Po przeprowadzce z akademika trafiłam na osiedle położone na obrzeżu miasta, a w okolicy znajduje się kilka gór, które jeszcze nie zostały zabudowane. Dlatego każdy wolny dzień, jeśli pogoda dopisze spędzam poszukując ciekawych miejsc i roślin w okolicy lub wspinając się po wspomnianych górach (jeśli jesteście ciekawi jak wyglądają moje spacery, możecie je oglądać na instagramie).
I właśnie podczas jednego ze spacerów zawędrowałam na zbocze góry (która okazała się ogromnym cmentarzem) i idąc ścieżką wydeptaną pośród lasu właśnie na tej górze, mijając chińskie groby, kwitnące krzewy werbeny górskiej czy owocujące gardenie jaśminowate dotarłam na skraj lasu, gdzie na zboczu dwóch gór znajdowały się zielone tarasy.
Widok był naprawdę niesamowity i zdjęcia nie oddają całego uroku takiej opuszczonej plantacji, jednak postanowiłam napisać Wam trochę o tych tarasach, no i o herbacie :)
Jak wygląda plantacja herbaty na którą natrafiłam?
Tarasy herbaciane na które trafiłam niewątpliwie wzbudziły we mnie zachwyt i dzięki temu możecie poczytać o tym teraz! Pierwszą ciekawą rzeczą w tym miejscu była lokalizacja. Plantacja ta umieszczona została na zboczach dwóch małych gór, a otoczone są właśnie wspomnianymi górami porośniętymi lasem, w których z kolei znajdują się chińskie groby. Do tego najbliższe domy znajdują się conajmniej 10 minut spaceru od plantacji i zdecydowanie mają typowo wiejski styl.
Dzięki temu miałam trochę wrażenie jakbym robiła jakąś formę urban exploring, z tym że urban średnio tu pasuje :)
Wyobraźcie więc sobie, że idziecie przez gęsty las, wokół okrągłe groby i nagle las się kończy, mgła niesie się po szczytach gór, a poniżej mgły równe rządki krzewów. Z początku nie rozpoznałam co to za krzewy - dopiero po podejściu bliżej rozpoznałam coś przypominającego kamelie - no tak, herbata!
Dwa zbocza małych gór były pełne równych rzędów herbaty, choć już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nikt tej herbaty raczej nie zbiera - na części rosły chwasty i pnącza, które pokryły krzewy herbaciane, a między ścieżkami było naprawdę ciężko przejść. I to nie ze względu na wszędobylskie chwasty, ale i rosnące swobodnie krzewy herbaty, których nikt nie obcinał od jakiegoś czasu.
Dopiero po zejściu na sam dół i odszukaniu kolejnej ścieżki, która najwidoczniej była używana znalazłam fragment rządku, który wyglądał na użytkowany, ale niestety były to może 3-4 herbaty z kilkuset.
Trochę o herbacie
Gdzie ta plantacja? Czemu została opuszczona, wiesz może? Miejsce wygląda zarąbiście! Fajny wpis i fotki.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie łatwiej teraz w okolicy kupić gotową herbatę niż samemu zebrać i wysuszyć, dlatego użytkowane jest kilka dolnych krzaczków :) Plantacja znajduje się na przedmieściach mojego miasta, w środkowych Chinach
UsuńO kurczaki, nie ma powiadomień i dopiero teraz zauważyłem Twoją odpowiedź. Szkoda, że jesteś tak tajemnicza, ale gdziekolwiek to jest "w środkowych Chinach" zazdroszczę Ci miejscówy :)
Usuń